Hej, witajcie :)
Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem założenia bloga lub vloga i wybrałam to pierwsze, bo dużo bardziej mi odpowiada. Jest parę powodów, przede wszystkim do napisania postu nie potrzeba ciszy w pokoju jak to jest w przypadku kiedy chcemy nakręcić vloga no i nie trzeba mieć tyle odwagi, bo nie musimy pokazywać swojej twarzy. Co prawda zamierzam wkleić swoje zdjęcie, ale to w swoim czasie.
Czego możecie spodziewać się na tym blogu?
Przede wszystkim recenzji kosmetyków, może jakiś moich postępów a propo odchudzania, rożnych życiowych spraw, po prostu wszystkiego o czym będę miała ochotę napisać, a będę myśleć że może choć trochę Was zainteresuje.
Nie chciałam ograniczać się jedynie do kosmetyków i strefy beauty, dlatego też blog nazywa się Life & Beauty :)
Żeby więcej nie zanudzać, przejdźmy do czegoś bardziej konkretnego. Mam trochę pomysłów na bloga, ale tak na sam początek postanowiłam przedstawić Wam moich ulubieńców w kategorii tusz do rzęs i podkład. Goszczą w mojej kosmetyczce od bardzo długiego czasu i ciągle zużywam kolejne opakowania dlatego śmiało mogę Wam je polecić.
Max Factor
False Lash Effect Mascara
Niesamowicie wydłuża i pięknie rozczesuje rzęsy. Mam wrażenie że jest ich więcej, dodaje im objętości, delikatnie je pogrubia. Szczoteczka pozwala dotrzeć do wszystkich rzęs, jednocześnie nie sklejając ich. Nie kruszy się w ciągu dnia i nie rozmazuje.
Dostajemy dokładnie to, co obiecuje producent. Rzęsy są długie i gęste, zupełnie jakbyśmy dokleiły sztuczne, a jednocześnie wyglądają naturalnie.
Warto użyć zalotki przed malowaniem, to dodatkowo podkręca efekt :-)
Jest to mój absolutny faworyt i polecałam go wielu koleżankom, które mają to samo zdanie. Nie u każdej z nich co prawda dawał ten sam efekt, ale trzeba pamiętać, że każda z nas ma trochę inne rzęsy.
Drogi, ale wart swojej ceny (ok. 60 zł).
UWAGA: Zauważyłam, że kupiony w Anglii jest jeszcze lepszy. Podobno do Polski docierają gorsze jakościowo kosmetyki. Nie wiem ile w tym prawdy, ale jeśli kiedykolwiek to zauważyłam, to na przykładzie tego tuszu. Kupiony w Anglii starcza na dłużej i nie zasycha tak szybko jak ten z Polski.
Podkład Maybelline
Dream Satin Liquid
Coś dla osób poszukujących dosyć mocnego krycia.
W pewnym okresie mojego życia miałam problemy z moją buźką, miałam jakąś alergię, infekcję, nie wiem dokładnie co to było i nie chcę już o tym myśleć ;)
W każdym razie ten podkład wtedy mnie ratował.
Dobre krycie i efekt rozświetlonej, rzeczywiście takiej satynowej skóry, który właściwie utrzymywał się tylko przez pierwszą godzinę, ale potem dalej krył to co miał kryć.
Przyjemna konstystencja, dobrze rozprowadza się palcami jak i pędzlem. Do tego wydajny.
Dziś używam go rzadziej, bo nie potrzebuję takiego krycia, ale polecam wszystkim, którzy mają coś "do ukrycia" ;-)
Wspomnę jeszcze tylko o tym, że jest według mnie odrobinę zbyt ciężki na lato i w tym okresie używam mojego drugiego ulubionego podkładu, czyli...
Maybelline
Affinitone
Przy temperaturze +30 stopni raczej nie używam podkładu, ale gdy już zaistnieje taka sytuacja, że czuję potrzebę zrobienia sobie pełnego makijażu (jak wesele chociażby) - wtedy sięgam po Affinitone :)
Jest bardzo lekki, w ogóle nie czuć go na twarzy. Ma lekkie krycie, poradzi sobie sobie z zaczerwienioną skórą, ładnie wyrówna jej koloryt. Nie daje efektu maski, buzia wygląda naturalnie.
Dość długo się utrzymuje, nie wysusza skóry, a wręcz przeciwnie, mam wrażenie że nawilża. Nie daje efektu maski, jest wydajny, ale trzeba z nim uważać bo lubi wylewać się z opakowania, ma bardzo rzadką konsystencję.
Trzeba znaleźć swój własny sposób nakładania go, w moim przypadku najlepiej sprawdziła się gąbeczka do podkładu lub palce. Nakładany pędzlem zostawiał smugi.
To już wszystko na dziś.
Mam nadzieję, że coś z tego mojego blogowania wyjdzie i będziecie mieli ochotę tutaj zaglądać.
Pozdrawiam wszystkich ciepło i do napisania ;-)
Z chęcią wypróbuje przy najbliższej okazji :) !
OdpowiedzUsuńRównież myślałam nad tym tuszem:) i muszę wybrać przy następnym zakupie nad tym, który przedstawiłaś i nad L`Oreal Volume Million Lashes:)
OdpowiedzUsuńco do podkladu Affinitone miałam jego próbkę ale niestety nie sprawdził się u mnie, po czasie ściemniał na twarzy i wyglądałam śmiesznie :) nie ma również takiego krycia jak Revlon ColorStay (mój ulubieniec). Próbowałaś go może? :)
Krótko napisałam o nim tutaj: http://kosmetyczne-love.blogspot.com/2013/07/moj-faworyt-i-najlepszy-przyjaciel.html
Pozdrawiam i zapraszam do zaglądania na mój blog czasem :)
(Czekam na kolejny post:) )
Akurat jak dla mnie Dream Satin Liquid jest bardzo lekki i mało kryjący.Właśnie jestem trakcie używania,bardzo go lubię bo wyrównuje kolor skóry,nie robiąc maski.Jak widać,każdy ma indywidualne odczucia ;)
OdpowiedzUsuńTak to właśnie jest z tymi kosmetykami, każdy ma inne potrzeby stąd te różne odczucia ;-)
UsuńZ tych kosmetyków używałam tylko affinitone i się nie sprawdził miałam najjaśniejszy odcień a i tak był za ciemny ;(
OdpowiedzUsuńNatomiast tusz a max factor mnie kusi, ale trochę za drogi jest :-)
W zimie również mam ten problem z odcieniami podkładów, ale obecnie jestem dosyć opalona na buzi ;-)
UsuńMoże kiedyś się na niego skusisz choć nie wątpię że są równie dobre tańsze tusze :)
Nic z tego nie używałam, ale tusz Max Factor ma fajną szczoteczkę :)
OdpowiedzUsuńJest genialna. :)
Usuńja o affinitone do tej pory czytalam same zle opinie...
OdpowiedzUsuńNo cóż, u mnie się sprawdził :)
UsuńMoim ulubieńcem z podkładów jest Rimmel 'Wake Me Up', a z tuszy jeszcze nie znalazłam, za każdym razem próbuję innego. Teraz używam tuszu, również z Rimmel`a 'Day 2 Night' i bardzo dobrze się sprawdza, ale następnym razem pewnie kupię coś innego, być może ten Twój spróbuję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do wzajemnej obserwacji:
http://kacik-kosmetyczny.blogspot.com/
Affinitone- mój ukochany podkład;)!
OdpowiedzUsuńObserwuję;) zapraszam do siebie;)